niedziela, 20 października 2013

Smoky Joe


Kolor: czarny, nieprzejrzysty

Piana: zwarta i drobna,  ciemno beżowa, trwała

Zapach: wyraźny, ale nieprzesadzony aromat słodu wędzonego torfem, mleczna czekolada - coś jak w milk stout'cie, kawa

Smak: na początku mleczna i gorzka czekolada, słodko-słodowe, następnie aromat torfowy - nieco mniej odczuwalny niż w zapachu, finisz goryczkowy, od chmielu i od palonych słodów, wysuszający, popiołowo-ziemisty - coś jak przy czekoladzie 90%, gdy pod koniec brakuje śliny, żeby ją przełknąć.  Można wyczuć gdzieś w tle alkohol i posmaki podobne jak w wyleżakowanych porterach, być może mój egzemplarz już trochę się utlenił. Swoją drogą, gdyby "Smoky" miał ze 3 stopnie Plato więcej to utlenienie w postaci aromatu suszonej śliwki mogłoby świetnie współgrać z wędzonką.

Opakowanie: na etykiecie Joe, któremu para wychodzi z uszu, a z tyłu opis sugerujący, że picie tego piwa będzie jak podnoszenie nieznośnego ciężaru. Innymi słowy tekst marketingowy sugeruje, że piwo będzie męczące i każdy łyk będzie walką... Mistrzowie marketingu w akcji.

Podsumowanie
Piwo ciekawe, smaczne i pijalne. Przykład na to, że słód wędzony torfem i palone słody to chyba jedyne sensowne połączenie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz